Film niesamowicie denny, bardzo, bardzo zły. Presley naprawdę umiał grać, co pokazał w swoich pierwszych filmach. Czemu powstał taki gniot? Pewnie jak zwykle dla kasy. Śpiewanie do byka żeby go "rozgrzać" przekroczyło granicę żenady. Przeczytałam, że Elvis tak nie cierpiał piosenki "Dominic", że nie chciał jej wydać. Film infantylny i powielający stereotypy o Indianach. Tragedia. Nawet piękny Elvis tu nie pomógł. Miałam momentami wrażenie, że oglądam Benny Hilla :/ Dowcip z serii "nadeptuję na grabie, a one walą mnie w nos". Żenada. Nie sądziłam, że dam jakiemukolwiek filmowi z Elvisem 1, ale czuję się głupsza po obejrzeniu tego "filmu" :(