Widziałem go wczoraj i niestety nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak się spodziewałem. Wszyscy się rozpływają ze nieśmiertelny klasyk, ale mnie trochę zmęczyła schematyczność i przewidywalność. Liczyłem choć na to, że któraś z głównych postaci zginie a tutaj nic. No i te naiwności scenariuszowe, które w filmach trzymających mnie w napięciu lub zachwycających (lub jedno i drugie) mi tak nie przeszkadzają tutaj strasznie rzucały się w oczy. Generalnie lubię chyba większy realizm a o to trudno w westernach przynajmniej tych wczesnych. Jedyne co na mnie zrobiło wrażenie to piosenka.