Wspaniały film, jak na moje oko troche podobny do Rio Bravo.Chodzi mi głównie o takie podobienstwa jak 1.Młodzieniec który pomaga Waynowi 2.Przyjaciel Wayna który ma klopoty z alkoholem. 3. Jakiś stary zwariowany dziadek. 4. Obydwa filmy mają niezła dawke humoru.5. W obydwu jest świetna muzyka. To niektóre podobienstwa. Polecam go każdemu fanowi westernu.
nie tylko to
rowniez scena w barze
kobieta
nawet to ze kazali szeryfowi sie umyc i mprosil o to dziadek.. istna kalka
No i scena w której wchodzą do saloonu, a tam mówią im, że nikt nie wchodził. Wtedy bohater-pijak może się zrehabilitować i uratować swoją godność rozprawiając się z bandytą.
Jak dla mnie to ten film jest aż zbyt podobny i to mi trochę psuło jego odbiór. Zresztą, "Rio Bravo" i "El Dorado" mają tego samego reżysera, tego samego aktora w głównej roli i tą samą scenarzystkę. Wydaje się, że twórcy po prostu cytują samych siebie, robiąc kolejną wariację tego samego filmu, ale jednak "El Dorado" jest adaptacją jakiejś książki.
Zresztą, mniejsza z tym. "El Dorado" niezłe, ale "Rio Bravo" - arcydzieło. Howard Hawk, Leigh Brackett i John Wayne wysoko ustawili sobie poprzeczkę i może dlatego nie udało im się jej przeskoczyć, tym bardziej, że trudno to osiągnąć poprzez powielanie wątków i scen.
I można dodać jeszcze do tego trzeci film RIO LOBO, który również ogrywa podobny schemat.